5 lutego 2011

Ślicznotka, Andrzej Klawitter

Tytuł: Ślicznotka
Autor: Andrzej Klawitter
Wydawnictwo: Telbit
Liczba stron: 288
Ocena: 8/10

Niebezpieczne używki, gwałty i nastoletnie matki - to problemy, o których nieustannie głośno w telewizji, i pozostałych środkach masowego przekazu. Za każdym razem, słysząc szokujące wyznania dzieci oraz ich rodziców, kręcimy z niedowierzaniem głową. Krytykujemy, nawet nie dopuszczamy tak przerażających myśli do głowy; to jedyne, na co nas stać. Ale czy kiedykolwiek zastanawialiśmy się nad przyczynami takich sytuacji?

Wiktoria niespodziewanie zjawia się w małej, nudnej mieścinie, w której rywalizują dwie grupy: młodzież z normalnych rodzin, oraz wychowankowie domu dziecka. Ślicznotka – bo tak nazywają dziewczynę – i jej luksusowe Porsche, od razu robią furorę wśród mieszkańców. Ale pojawienie się tej uroczej, bystrej studentki, może też przynieść wiele kłopotów.

Andrzej Klawitter podjął się bardzo trudnego zadania. Napisać książkę dla nastolatków – w dodatku o ich problemach – jest nie tak łatwo, jak się wydaje. Zawsze zastanawiałam się, jak ja chciałabym o takich „przypadkach” opowiedzieć. Na pewno musiałoby być ciekawie i zachęcająco, jednocześnie niezbyt moralizatorsko. Wierzcie mi, ambitne gadki szkolnego psychologa wcale nie pomagają młodym ludziom zrozumieć, że coś jest złe. Nikt nie lubi zakazów i nakazów, czasem by się o czymś przekonać, trzeba tego doświadczyć na własnej skórze…

Na początku zaczyna się dość niewinnie. Mamy miejscową młodzież, która wychowuje się w normalnych, szczęśliwych rodzinach. Żeby było ciekawiej, są też wychowankowie domu dziecka – często poniżani, wyśmiewani. W społeczeństwie zazwyczaj budzą strach, bo przecież to dzieci z patologicznych rodzin! No tak, przecież na większość spraw patrzymy stereotypami. Tak jest najłatwiej, nie trzeba się wysilać, ani nad niczym zastanawiać. Niedaleko pada jabłko od jabłoni – i koniec, kropka.

Potem mamy do czynienia z trudniejszymi buntownikami, pojawiają się alkohol i narkotyki. Poznajemy również historię związku dwójki gimnazjalistów, Beaty i Marcina. Ona jest z porządnej rodziny, on mieszka w „bidulcu”. Są zakochani, chcą sobie tę miłość okazywać. Do czego to doprowadza? Seks, a potem standardowo: wpadka. Dziewczyna boi się powiedzieć o swojej ciąży rodzicom, zażartym katolikom. Oczywiście reakcję łatwo przewidzieć - Beata, coś ty narobiła? Z Marcinem? Jak to: z domu dziecka? Pomyślałaś o konsekwencjach? A ojcu jak o tym zamierzasz powiedzieć?
Dowiadujemy się też, jak Wiktoria zyskała przydomek ślicznotki. Jak się okazuje, na jego dźwięk powracają straszne wspomnienia…

Zawsze zastanawiało mnie, jak to jest z młodzieżą, bo sama do tej grupy należę. Mogę śmiało powiedzieć, że w domu nie sprawiam kłopotów i nigdy nie przyszło mi na myśl, by zrobić coś nieodpowiedzialnego. Czy te niebezpieczne nałogi i niechciane ciąże, pojawiają się tylko w rodzinach patologicznych – jak często nam się wydaje? Tak też sądziła moja rodzina, w której zawsze dzieci wyrastały na porządnych, mądrych ludzi. Nawet nie było mowy o alkoholu, czy też narkotykach. Do czasu, gdy okazało się, że mój brat cioteczny pierwszy kontakt z trawką miał w wieku 13 lat. Za późno było na poważne rozmowy, pouczanie. Chłopak - kiedyś tak zdolny i ambitny – wylądował na odwyku. Jeden z bohaterów książki, Roman Stankiewicz, bardzo przypomniał mi o moim bracie. Gdzie więc leży problem? Może gdzieś zastosowało się złe metody?

Pan Klawitter nie boi się pisać o problemach, i robi to naprawdę niesamowicie. Nie mówi szeptem, nie ma dla niego tematów tabu, wszystko nazywa po imieniu. Nie poucza czytelników, żeby zawsze bezmyślnie słuchali starszych. Daje nam wolną rękę, ale mówi o konsekwencjach podjętych przez nas decyzji. W ten sposób sami uczymy się trochę, jak odróżniać dobro od zła.

Myślę, że po „Ślicznotkę” powinni sięgnąć zarówno młodzi, jak i rodzice. Książka z pewnością pomoże im zrozumieć nastolatków, ich psychikę, skłoni do przemyśleń. Będzie też podpowiedzią, jak porozmawiać ze swoim dzieckiem – tak, by zawsze zwierzało się mamie i tacie (którzy przecież chcą dla swoich pociech jak najlepiej) ze swoich problemów i wiedziało, że można na nich liczyć w każdej sytuacji.

Choć książka może się na pierwszy rzut oka wydawać lekturą nużącą, jest zdecydowanie pozycją godną uwagi. Nie mówmy o sprawach bolesnych szeptem… Serdecznie polecam.

Egzemplarz recenzyjny otrzymałam od Wydawnictwa Telbit.

11 komentarzy:

  1. Książkę zaczęłam czytać jakiś czas temu. Niestety nie miałam do tej pory kiedy jej dokończyć. Zapoznałam się za to z "Zazdrośnikiem" i jeszcze jedną powieścią tego autora i byłam całkiem zadowolona. Swoją drogą z Pana Andrzeja jest niesamowity człowiek

    OdpowiedzUsuń
  2. @Lena, widziałam na Twoim blogu recenzje Zazdrośnika oraz Śmierci i dziewczyny. Jeśli będę miała okazję, to z pewnością sięgnę po kolejne książki Pana Andrzeja.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo zachęciłaś mnie do przeczytania książki, choć zawsze z wydawnictwa Telbit powieści nie przypadały mi do gustu. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Skoro nie jest pisane tym typowo psychologicznym językiem, to może przeczytam.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyznam szczerze, że parę razy widziałam tą książkę w bibliotece, nawet przeglądałam,odkładałam na bok. Interesuje mnie ten "drugi świat", a jednak ta powieść ani trochę mnie nie zainteresowała.

    OdpowiedzUsuń
  6. O, to sobie nawet dodam do listy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety nie ciągnie mnie do tej książki, ale może kiedyś... ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. http://magiapisanegoslowa.blogspot.com/ nastąpiła u mnie zmiana nazwy bloga, zawiadamiam i proszę o zmianę w linkach (jeśli dodałaś/eś mnie w nich) i sorry za lekki spam, wyższa konieczność :P

    Oczywiście wiadomość możesz skasować.
    Pozdrawiam i dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  9. Pomimo pozytywnej recenzji nieszczególnie zależy mi na przeczytaniu tej książki, choć oczywiście nie wykluczam. O autorze słyszałam już parę pozytywnych opinii, więc może kiedyś jednak się skuszę, zwłaszcza, że tematyka nie jest banalna, a to lubię:)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Chętnie bym tą książkę przeczytała z jednego prostego względu- uważam, że w Polsce nastolatkowie pod względem literatury dla nich są traktowani tak jak to się kiedyś mówiło - po macoszemu.
    Jest mało wyboru, mało ciekawych pozycji, bo i mało osób bierze się za pisanie dla nastolatków. To ciężka praca.

    Świetna recenzja.

    OdpowiedzUsuń