17 lutego 2011

Pomiędzy nami, Barbara Delinsky

Tytuł: Pomiędzy nami
Autor: Barbara Delinsky
Wydawnictwo: Mira/Harlequin
Liczba stron: 240
Ocena: 7/10

„Pomiędzy nami” miało być moją lekturą na walentynkowy wieczór, bo przecież romans na taką okazję nadaje się wyśmienicie. Jednak do święta zakochanych – stety, lub niestety – nie wytrzymałam… Byłam bardzo ciekawa tej powieści, która właściwie jest wznowieniem, a jej poprzedni tytuł to „Serce z kamienia”.

Paige jest utalentowaną rzeźbiarką i łamaczką męskich serc. Kiedy przyjeżdża na swój wernisaż do Nowego Jorku, Jesse Dallas zakłada się ze swoim przyjacielem, że w ciągu tygodnia uda mu się uwieść młodą artystkę. Wpada na szalony pomysł i już następnego dnia, zjawia się pod drzwiami dziewczyny w roli szofera. Paige natychmiast zaczyna interesować się swoim kierowcą. Tajemniczy, przystojny, uprzejmy. Nie wiedząc o zakładzie, zaprasza mężczyznę do swojego nadmorskiego apartamentu. Tak zaczyna się romans amerykańskiej pisarki, Barbary Delinsky.

Do tej pory nigdy nie słyszałam tego nazwiska, pewnie dlatego, że do pewnego czasu sięgałam raczej po fantastykę, a typowo babskie książki mało mnie interesowały. Poszukałam trochę, poszperałam i okazuje się, że jest to autorka dziewiętnastu bestsellerów New York Timesa, choć na swoim koncie ma znacznie więcej powieści.

Książka została wydana w kieszonkowym, wygodnym formacie, który zmieści się do torebki. Mogę zagwarantować, że jest to lektura na nie więcej, niż jeden wieczór. Pisarka potrafi wzbudzić w czytelniczkach zainteresowanie, posługuje się łatwym, przystępnym językiem. Już po kilkunastu minutach liczba przeczytanych stron zaczęła rosnąć w szaleńczym tempie, a ja wyobrażałam sobie miejscowość, którą zamieszkiwała Paige. Była ona bowiem posiadaczką apartamentu, położonego nad samym morzem, więc nieustannie można było słyszeć szum fal, rozkoszować się świeżym powietrzem.

Minusem jest przewidywalna fabuła. W tym przypadku autorka zdecydowanie poszła na łatwiznę, posłużyła się utartym schematem. Praktycznie od samego początku wiedziałam, co czeka mnie dalej. Nie pojawiło się żadne bum, wielki moment kulminacyjny. Momentami żałowałam, że pisarka nie zrobiła czegoś zupełnie na opak, by pojawiło się trochę więcej zakrętów i komplikacji.

Pomimo tego, całkiem miło spędziłam czas z tą powieścią. Powinna spodobać się kobietom, które szukają dobrej rozrywki połączonej z historią miłosną.
  Egzemplarz recenzyjny otrzymałam od Wydawnictwa Mira/Harlequin.

~~~~ 
Chciałabym serdecznie zaprosić wszystkich czytelników na forum poświęcone książkom - BIBLIOTECZKA. Nie zrażajcie się małą liczbą użytkowników, liczy się każda osoba. Małymi kroczkami można dużo osiągnąć.

13 komentarzy:

  1. Najczęściej nie czytam takich książek, ale może kiedyś najdzie mnie na nie ochota :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm... Jakoś specjalnie nie przepadam za romansami, ale nie wykluczam, że kiedyś sięgnę choćby z ciekawości:). Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przepadam za takimi przewidywalnymi romansami, ale czasami dobrze i taki przeczytać :).

    Forum bardzo przyjemne, oby się rozwijało. Już ma kolejną użytkowniczkę :D.

    OdpowiedzUsuń
  4. Harlequin mnie zawsze odstrasza, chociaż nie mam nic przeciwko książkom z wątkiem miłosnym. Jakoś gdy widzę na okładce, że to harlequin to od razu podejrzewam, że fabuła jest przewidywalna i nużąca.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam tak samo jak Dosiak. Dopóki nie zobaczyłam, że to wydawnictwo Harlequin to miałam ochotę sięgnąć po tę książkę..

    OdpowiedzUsuń
  6. Od pewnego czasu przymierzam się do przeczytania jakiegoś romansu... być może na pierwszy ogień pójdzie właśnie ten :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem czemu, ale od kiedy prowadzę bloga, przeczytałam dość sporo babskich czytadeł :) Aczkolwiek lektura tej książki pewnie szybko by mnie znudziła... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Swego czasu czytałam romanse pani Jadwigi Courths-Mahler (czy jakoś tak), żeby się trochę zrelaksować (i przy okazji pośmiać się z ewidentnie wyidealizowanych bohaterów). Jeżeli będę potrzebować czegoś lekkiego, sięgnę ;).

    OdpowiedzUsuń
  9. Harlequin... to słowo mnie po prostu odstrasza!
    Było w porządku do czasu. Może nie czułam niesamowitego entuzjazmu, ale po odczytaniu wydawnictwa od razu przebiegł mnie dreszczyk:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie też zawsze Harlequiny, tak samo jak Dosiak odstraszały, zawsze wydawały mi się banalne, schematyczne i do przewidzenia. Może kiedyś po jakiegoś sięgnę. Czytając tę recenzję nie miałam pojęcia, że to jest harlequin.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakoś specjalnie nie przepadam za romansami , ale kto wie może akurat po tą książkę sięgnę. Czekam na kolejną recenzję.

    pozdrowienia i zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń